Zarówno po studiach, jak i po aplikacji, nie jest się samodzielnym radcą prawnym, jeśli nie chodzi się na praktyki (również te przewidziane na aplikacji) czy też nie pracuje w trakcie studiów i aplikacji.
Joanna Jabłczyńska
Radca prawny, aktorka telewizyjna, filmowa i dubbingowa, ambasadorka wielu akcji charytatywnych
W jaki sposób wyobrażała sobie pani swoją karierę jako nastolatka, czy już wtedy myślała pani o wykonywaniu zawodu, którym obecnie się pani zajmuje?
Jako nastolatka wiedziałam, że chcę mieć „pewny zawód”. Ponieważ jedyną „rodzinną tradycją” była medycyna (Mama położna, Tato biolog, Dziadek lekarz), chciałam być lekarzem. Wymyśliłam nawet specjalizację – chciałam być chirurgiem dziecięcym. Zawsze lubiłam dzieci, miałam ogromną cierpliwość i uwielbiałam lepić z modeliny całe miasta jako dziecko. W liceum poszłam nawet na kurs przygotowujący do egzaminów na medycynę i zdecydowałam się na biologię, chemię i fizykę jako przedmioty rozszerzone w ostatnich klasach liceum. Gdy jednak dostałam się poprzez casting do serialu „Na Wspólnej”, doszłam do wniosku, że nie uda mi się połączyć medycyny z pracą na planie. Wtedy pragnąc postawić sobie poprzeczkę jak najwyżej wybrałam prawo na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Polecam każdemu ten kierunek, nawet jeśli później nie chce wykonywać zawodu prawnika. Prawo przydaje się w każdym wykonywanym zawodzie, a studia, które ukończyłam niezwykle poszerzają horyzonty.
Co spowodowało, że jednak wybrała pani studia prawnicze pomimo tak bogatych doświadczeń w show biznesie?
Będąc w szumie zwanym show biznesie od dziecka, wiedziałam jak niepewny jest w nim byt. Zresztą byłam pewna, że moje znacząco przedłużone „5 minut” zaraz już się skończy. W najśmielszych oczekiwaniach nie liczyłam na grę przez 25 lat! Oprócz tego na planach, dubbingach i telewizji spotykałam się często z wykładowcami szkoły teatralnej, którzy sami odradzali mi wybór tego kierunku, twierdząc, że mając wieloletnie doświadczenie na planie, nie potrzebuję szkoły aktorskiej, jeśli nie łączę swojej przyszłości stricte z teatrem. Absolutnie nie żałuję swojej decyzji, choć na pierwszym roku prawa odpowiedziałabym inaczej.
Jak wyglądały pani początki na rynku pracy? Czy odbyła pani staż bądź praktyki zanim stała się pani samodzielnym radcą prawnym?
Wbrew pozorom znalezienie praktyk również dla mnie było niezwykle ciężkie. Przede wszystkim musiałam znaleźć miejsce, które zaakceptowałoby moje artystyczne zajętości. Początkowo przez kilka lat pracowałam w kancelarii notarialnej. Gdy jednak okazało się, że jako notariusz nie mogłabym w ogóle występować w telewizji, zaczęłam poszukiwać praktyk w kancelarii radcowskiej. Praktykowałam w kilku kancelariach, ale naprawdę krótko. Jeśli widziałam, że nie mam szansy rozwoju w danym miejscu, odchodziłam po dwóch miesiącach.
Później jeden z kolegów z aplikacji polecił mnie swoich Przyjaciołom, którzy odeszli z innej kancelarii i zakładali własną. Powiedziałam im szczerze na pierwszym spotkaniu, że oprócz zajęć na aplikacji, posiadam jeszcze zajętości zawodowe związane z moim artystycznym życiem. Otrzymałam duży kredyt zaufania, którego myślę nie zmarnowałam. Byłam raczej osobą nadgorliwą i nadambitną, ale z drugiej strony pewnie bezczelną, jeśli na pierwszym spotkaniu z przyszłymi szefami powiedziałam, że wchodzę w ten układ tylko wtedy, gdy nie będę musiała siedzieć w pracy „od-do” nawet jeśli niczego nie ma do zrobienia. W jednej z kancelarii, w której pracowałam pracownicy potrafili przez kilka godzin grać w gry on-line, żeby wypełnić czas gdy akurat nie było nic do pracy. Ja nienawidzę marnotrawienia czasu, więc postawiłam taki warunek.
Choć oczywiście wielokrotnie z własnej woli zostawałam po godzinach czy przychodziłam w weekend do pracy, jeśli obowiązków było więcej. W tej kancelarii nauczyłam się najwięcej, z uwagi na fakt, iż trafiłam na wspaniałych szefów, którzy poświęcili czas, aby nauczyć mnie zawodu. Ja nie pozostawałam dłużna i z przyjemnością chłonęłam praktyczną wiedzę, którą później wykorzystywałam, aby wykonywać coraz więcej obowiązków za nich. Zarówno po studiach, jak i po aplikacji nie jest się samodzielnym radcą prawnym jeśli nie chodzi się na praktyki (również te przewidziane na aplikacji) czy też nie pracuje w trakcie studiów i aplikacji. Żaden wykładowca nie jest w stanie przekazać nam najcenniejszej wiedzy praktycznej. Oprócz pracy w kancelarii, z przyjemnością chodziłam z moimi szefami na rozprawy i nie opuściłam jakichkolwiek praktyk na aplikacji. Z perspektywy czasu stwierdzam, że to właśnie praktyki najwięcej mi dały w późniejszej pracy w zawodzie radcy prawnego.
Czy rozpoznawalność, którą zdobyła pani w aktorstwie wpływa na pani karierę prawniczą?
Wielu wydaje się, że kliencie „walą drzwiami i oknami” do mojej kancelarii ze względu na moja rozpoznawalność. Proszę mi wierzyć, że żaden rozsądnie myślący człowiek nie powierzyłby często życiowych spraw danej osobie, tylko dlatego, że „zna ją z telewizji”. Popularność zatem częściej przeszkadzała mi, ponieważ spotykałam się ze stwierdzeniem, że jestem „aktorką, która chciała zostać prawnikiem”. Zdarzały się komentarze, iż z pewnością nie mam tyle czasu ile posiadają inni prawnicy do zgłębiania wiedzy itp. Wiedziałam, że tylko pracą mogę zmienić te opinie. Jak w każdych usługach, najczęściej zadowolony Klient pocztą pantoflową przekazuje mój kontakt dalej. Po kilku latach postanowiłam z mojej wiedzy na temat show biznesu zrobić atut. Moją specjalizacją stała się obsługa osób powszechnie znanych w szerokim zakresie, w szczególności negocjowanie umów i ochrona ich dóbr osobistych naruszanych przez media.
Jaką radę dałaby pani młodym osobom, które dopiero wkraczają na rynek pracy?
Niezwykle ciężko udzielić rady, która pasowałaby do każdej sytuacji. Młodym osobom polecam wybór pracy, w której realnie będą mogły się czegoś nauczyć, rozwinąć i która będzie je motywowała do dalszego kształcenia się. Jednocześnie chcę ich pocieszyć, że początkowe błędy są normą, ponieważ jak mawiał mój szef „nie popełnia błędów tylko ten, co nic nie robi”. Nie słuchajcie innych, ponieważ wkraczając na rynek pracy jesteście już dorośli i potem nikt za Was nie będzie przez kolejne lata chodził do pracy „której nie lubicie”. Praca to niezwykle ważna część naszego życia. Nie wyobrażam sobie wykonywać zawodu, który nie sprawia mi przyjemności.